Skąd się wziął pomysł na Słowiańskie Bajduły?

Połowa grudnia za nami. Pora rozliczać się z planów za mijający rok, sukcesów, małych i wielkich kroków. Dla nas to zdecydowanie dobry rok. Jednym z jego owoców są Słowiańskie Bajduły, które okazały się prawdziwym BESTSELLEREM! Organizowaliśmy je w ramach imprez integracyjnych dla firm, dla wycieczek szkolnych oraz wycieczek zorganizowanych, dołączali do nas turyści indywidualni odwiedzających Góry Świętokrzyskie 🙂 Kiedy pojawiły się na świętokrzyskim rynku turystycznym dochodziło do naszych uszu wiele domysłów, w jaki sposób powstały i co było dla nas inspiracją. Tu Was zaskoczę. Nikt nie miał racji!

Słowiańskie Bajduły - imprezy dla firm w świętokrzyskim

Słowiańskie Bajduły – niezwykła atrakcja dla grup zorganizowanych w świętokrzyskim

Pomysł na Słowiańskie Bajduły narodził się 15 sierpnia 2014 roku. Skąd taka dokładna data? Dzień wcześniej w Supraślu odbył się ślub dwójki wspaniałych ludzi. Co tu dużo pisać, wesele było wspaniałe. Poprawiny jeszcze lepsze, „duch puszczy” nie znikał ze stołu, a kieliszki nie miały dna. Dla naszej historii ma jednak większe znaczenie, w jaki sposób zakończyła się ta rodzinna impreza.

Wieczorem zostaliśmy zaproszeni na nocne zwiedzanie Supraśla. Od kilku lat są tam organizowane „Szwędaczki supraskie”. Przewodnik zabiera grupę na zwiedzanie miasteczka wieczorem, po zmroku i przy świetle zapalonych pochodni. Opowiada o historii miasta, jego przyrodzie, najważniejszych zabytkach, a potem wyprowadza poza terany zabudowane i wprowadza uczestników w magiczny klimat wschodniej Polski. Magiczne Podlasie, na które także także organizujemy wyjazdy, podobnie jak na Białoruś bez wiz.

Dla większości z nas był to pierwsze nocne zwiedzanie miasta. Miasta w kompletnych ciemnościach, nad rozlewiskiem rzeki, w bliskim sąsiedztwie lasu. Nie wiedzieliśmy, co nas czeka, nie, nie baliśmy się ale na pewno pojawił się w nas lekki niepokój, a może bardziej zaciekawienie, co za chwilę nastąpi? Kiedy spod mostu wyszedł pierwszy supraski upiór, mieliśmy ochotę wiać gdzie pieprz rośnie! Jednak to był niepokój! Od tego momentu, zbici w ciasną kupkę szliśmy ciągle oglądając się za sobie. To wtedy pojawiła się pierwsza myśl: „Halo! A dlaczego Górach Świętokrzyskich nie ma takich atrakcji? Przecież u nas czarownice do tej pory latają na miotłach”.

Niestety przyszło kilka zmian, które przyćmiły możliwości kreatywnego myślenia. Na szczęście wpadła mi w ręce książka Katarzyny Miszczuk. Buszowałam w Internecie w poszukiwaniu dobrej książki w dobrej cenie, gdy moje oczy przykuł opis: „Gosława Brzózka, zwana Gosią, po ukończeniu medycyny wybiera się do świętokrzyskiej wsi Bieliny na obowiązkową praktykę u szeptuchy, wiejskiej znachorki…” Tak oto rozpoczęła się moja przygoda z cyklem „Kwiat paproci” i słowiańską mitologią.

Spacer z pochodniami w trakcie Słowiańskich Bajduł

Zapraszamy Was m.in. na niezwykły spacer z pochodniami w trakcie Słowiańskich Bajduł

Góry Świętokrzyskie są magiczne, tego nikomu nie trzeba tłumaczyć. Pradawna puszcza, leśne uroczyska i dawne wierzenia. Mimo tego, że nazwa gór i samego województwa związana jest z najstarszym sanktuarium w Polsce – Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego, to mieszkańcy regionu są bardzo przesądni i w dalszym ciągu stosują dawne uroki. Kiedyś na kilku wzniesieniach w naszym regionie funkcjonowały słowiańskie sanktuaria. Najbardziej znane i w 2017 roku wpisane przez prezydenta na listę Pomników Historii znajdowało się na Łysej Górze, dziś nazywanej Świętym Krzyżem. Oddawano tam cześć bóstwom związanym z siłami przyrody: Świstowi, Poświstowi i Pogodzie, czasem nazywanymi Ładą, Ledą i Bodą lub Lelum i Polelum.

Nasi przodkowie wokół sanktuarium na szczycie góry wybudowali wał kultowy, który miał za zadanie oddzielać sacrum od profanum. Do dziś schodząc na platformę z widokiem na gołoborze czy wchodząc Drogą Królewską na szczyt Świętego Krzyża możemy podziwiać pozostałości tej imponującej budowli. Ma ona prawie 1,5 kilometra długości, dwa metry wysokości, a szerokość sięga nawet ośmiu metrów. Dzięki temu wyraźnie wyróżnia się od otoczenia.

Wiedźma Szeptucha odwiedza nas często podczas Słowiańskich Bajduł

Południca odwiedza nas często podczas Słowiańskich Bajduł

Dawne słowiańskie wierzenia, surowy klimat, chmury otaczające górskie wierzchołki czy mgły przewalające się przez śródleśne polany spowodowały, że wśród miejscowej ludności zaczęły pojawiać się skojarzenia z siłami nadludzkimi. Tam i ówdzie opowiadano o babach zlatujących się pod osłoną nocy na magiczne wzniesienie, Tak narodziła się legenda o świętokrzyskiej czarownicy. Do tej pory nie wiemy czy Baba Jaga była słowiańskim demonem czy tylko szeptuchą mieszkającą gdzieś na obrzeżu Bielin, Nowej Słupi lub Bodzentyna. Ale musiała być wrednym babskiem, skoro znał ją każdy mieszkaniec Gór Świętokrzyskich.

Pomysły narodziły się w mojej głowie dzięki kompilacji doświadczenia „Szwędaczek supraskich”, lektury cyklu „Kwiat paproci” i własnej fascynacji Regionem Świętokrzyskim oraz jego legendami. Od pomysły do realizacji była dość długa droga. Rok temu, 16 grudnia odbyło się spotkanie przedświąteczne dla zaprzyjaźnionych z Aviatour przewodników po świętokrzyskim i pilotów. To właśnie wtedy po raz pierwszy oficjalnie pojawił się temat nowej atrakcji. Być może przyczyniły się do tego litry wypitego grzanego wina, a może wystarczył sam przedświąteczny klimat. Grunt, że tak się rozgadaliśmy, że trudno było przerwać entuzjastyczne paplanie. Obsługa krzywo się patrzyła, gdy najpierw przenieśliśmy dyskusję na korytarz, a potem klatkę schodową. Temat trafił na podatny grunt wielbicieli Gór Świętokrzyskich i ich tajemnic, a w Aviatour takich przewodników nie brakuje!

Słowiańskie Bajduły to także kosztowanie naparu z lubczyku

Słowiańskie Bajduły to także kosztowanie naparu z lubczyku

Rozpoczęliśmy prace nad nowym produktem. Najpierw fachowa literatura, potem szybkie przypomnienie świętokrzyskich legend, by zabrać się za pisanie scenariusza. Równolegle trwały przygotowania strojów. Szperaliśmy po marketach, sklepach i ciucholandach w poszukiwaniu materiałów albo gotowych elementów garderoby, które mogliśmy wykorzystać w naszym projekcie. Ciągle jednak brakowało nam odpowiedniej nazwy tej atrakcji, która byłaby prosta i chwytliwa. Czegóż nie robi burza mózgów! Nazwa Słowiańskie Bajduły powstała w mig i każdego oczarowała! Mieliśmy dobry czas, bo już w długi weekend majowy realizowaliśmy pierwsze zlecenie. Dużo stresu, napięcia i pierwszy sukces. Za każdym razem – chyba nigdy nie zdarzyło się inaczej – słyszymy słowa uznania dla naszej pracy i pomysłu. Wkładamy w to całe serce. Nie może być inaczej.

Słowiańskie gusła, pochodnie, napar z lubczyku - znakomita zabawa w stylu etno!

Słowiańskie gusła, pochodnie, napar z lubczyku – znakomita zabawa w stylu etno!

Po kilku modyfikacjach i przemyśleniach nad pierwszą wersją, zapraszamy każdego z Was na Słowiańskie Bajduły – magiczny spacer przy świetle pochodni. Na swojej drodze spotkanie postaci znane ze słowiańskiej mitologii i świętokrzyskich legend, spróbujecie naparu z lubczyku, a także nalewki Baby Jagi (podobno naciera nią sobie pięty), Rusałka zawróci Wam w głowie, a Bogini Mokosz da kilka życiowych wskazówek. Nie mogę obiecać, że wrócimy w komplecie, ale zapewniam, że będziecie się dobrze bawić.

Wasza Mścisława

O autorze

Dodaj komentarz

*