Bodzentyn – z życia prowincji

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego turyści wybierają Góry Świętokrzyskie na krótkie lub dłuższe wyjazdy? Co może sprawiać, że ponownie zakochują się w tym niewielkim regionie? Ba, przyjeżdżają tu nawet w podróż poślubną. Decydują o tym barwne i malownicze krajobrazy, łagodne pagórki i masywne Pasmo Główne. Długie i czasem zaskakujące szlaki piesze. Miasteczka naznaczone przez historię bardziej niż gdziekolwiek indziej. To wreszcie magia, tajemnice i legendy, które otaczają Góry Świętokrzyskie z każdej strony. To serdeczność, otwartość i ufność ich mieszkańców. Dziś nasi przewodnicy świętokrzyscy zabiorą Was do Bodzentyna – opowiedzą historię tego niewielkiego ale niezwykle ciekawego miasta i zaproponują krótki program wycieczki w świętokrzyskie. Niewielkiej miejscowości u podnóża Łysogór, gdzie przeszłość styka się z teraźniejszością. Do miejsca gdzie poczujecie klimat zapomnianej prowincji, a oczy nacieszycie barwnymi pasiakami, które rozsiadły się na okolicznych polach.

Po raz pierwszy zasiedlono tereny dzisiejszego Bodzentyna w epoce kamienia, a potem w okresie działalności starożytnego centrum hutniczego w Górach Świętokrzyskich. Rzeczywisty rozwój tego miejsca należy jednak przypisać biskupom krakowskim, którzy otrzymali te ziemie mocą książęcego nadania najprawdopodobniej w XII wieku. Zaczęli prowadzić działalność osadniczą, misyjną, a także gospodarczą, a około połowy XIV w. zdecydowali się przenieść tu swoją siedzibę z pobliskiego Tarczka. Zdecydowały o tym względy topograficzne, dogodne położenie przy szlaku komunikacyjnym, a także zniszczenia Tarczka podczas walk książąt dzielnicowych. W tym czasie z nadania biskupa Bodzanty powstała fara i dwór obronny, wytyczono rynek z siecią ulic, Bodzentyn otrzymał prawa miejskie, a kilkanaście lat później biskup Florian z Mokrska wzniósł zamek z kamienia i opasał miasto murami obronnymi.

W pierwszych wiekach swojego istnienia Bodzentyn słynął z górnictwa i hutnictwa szkła i żelaza, miasto było też ważnym ośrodkiem produkcji rękodzielniczej, szczególnie skórzanej, metalowej i sukienniczej, a tutejsze targi i jarmarki były sławne w odległych stronach. Mieszkańców Bodzentyna widywano zaś ze swoimi towarami na rynkach takich miast jak Rawa, Kazimierz, Sokal czy Opoczno. Sam Bodzentyn był centrum administracyjnym rozległych dóbr, siedzibą lokalnej władzy i ważnym ośrodkiem kultury. Tu zwożono daniny, tu odbywały się sądy, tu rezydował biskup i jego świta. Tu zjeżdżali goście, w tym artyści i rzemieślnicy.

Rozwój miasta zatrzymał potop szwedzki i wojna północna, które przyniosły pożary, kradzieże, mordy i kontrybucję, a w efekcie głód i epidemię, które wyniszczyły ok. 60-80% mieszkańców świętokrzyskich wsi i miasteczek. Dzięki zaradności właścicieli Bodzentyna – biskupów krakowskich – miasto szybko zaczęło się odradzać i w drugiej połowie XVIII w. osiągnęło znaczy poziom rozwoju. Sytuację zmieniła decyzja Sejmu Wielkiego (1788-1792), który zdecydował o przejęciu przez skarb państwa dóbr biskupich. Pozbawione protekcji miasto zaczęło upadać. Nie udały się próby ożywienia gospodarczego, które miała zapewnić fabryka porcelany i fajansu. Miasto żyło resztkami dawnej świetności, a nieremontowany zamek i mury obronne zamieniły się w ruinę, która z wolna była rozkradana przez mieszkańców.

W otoczeniu upadającego miasta przyszedł na świat i wychował się jeden z najwybitniejszych polskich malarzy XIX wieku – znakomity pejzażysta, któremu zawdzięczamy wiele obrazów ówczesnej ziemi świętokrzyskiej, m.in. „Klasztor na Świętym Krzyżu” czy „Widok Sandomierza”. O kim mowa? O Józefie Szermentowskim, synu malarza pokojowego, którego talent został odkryty zupełnym przypadkiem przez mecenasa sztuki i kolekcjonera – Tomasza Zielińskiego – naczelnika powiatu kieleckiego. Dzięki jego opiece młody Szermentowski pobierał nauki u najlepszych mistrzów rysunku i malarstwa, jak Kostrzewski czy Piwarski. Po uzyskaniu stypendium rządowego wyjechał w 1860 roku do Paryża, gdzie mieszkał do końca życia.

W czasie zaborów Bodzentyn wyróżniał się czynnym udziałem w zrywach niepodległościowych. W lipcu 1861 r. miała tu miejsce wielka manifestacja patriotyczna, a nocą z 22 na 23 stycznia 1863 r. mieszkańcy grodu nad Psarką, przyłączywszy się do przybyłych z Suchedniowa powstańców, stoczyli uliczną walkę z Rosjanami. W pierwszą rocznicę zrywu, gdy miasto było jeszcze jedną z nielicznych miejscowości pozostających w rękach polskich, odbyła się tu uroczysta defilada powstańczych wojsk Józefa Hauke-Bosaka. Niestety po powstaniu rozpoczęły się represje rosyjskich władz, niejednego mieszkańca Bodzentyna wysłano na Sybir, a miastu odebrano prawa miejskie. Stefan Żeromski, który wielokrotnie w czasach swojej młodości odwiedzał Bodzentyn tak o nim pisał: „Floryan Morski sypał zamkami, w Mokrzu, w Bodzentynie, jak wstęgi wysnuwał mury dokoła tego grodu, który miał wówczas fabryki luster, blachy i żelaza, posiadał bruk, wspaniały ratusz i potężną kolegiatę, pełną dzieł sztuki a dziś jest zapomnianą pełną błota, nędzną mieściną”. Biednie żyło się w tym czasie większości z mieszkańców Bodzentyna. Na stołach królowały potrawy z mąki, kaszy i ziemniaków. Często jadano też marchwiak, popularne współcześnie ciasto marchewkowe.

Miasto upadło, ciężko było się utrzymać tylko z uprawy ziemi toteż, co bardziej pomysłowi i odważni mieszkańcy Bodzentyna zbójowali na Kielecczyźnie, która nie należała w tym czasie do bezpiecznych regionów. Zbój Józwa, gdy policja zaczęła mu deptać po piętach w rodzinnych stronach, zdecydował się przenieść w okolice Oblęgorka, gdzie zorganizował kilkuosobową bandę. Zginął podczas napadu na gorzelnię w Promniku, dość głupio jak na faceta, który prowadzi własny biznes. Pijąc spirytus prosto z kadzi, stracił równowagę, wpadł do środka i… już nie wypłynął. Jerzy Fijałkowski w „Opowieściach z Gór Świętokrzyskich” trafił w sedno opisując tą sytuację: „Józwa zginął przez swą głupotę, dlatego, że nie chodził do szkoły, nie uczył się fizyki i nie wiedział, że spirytus jest znacznie lżejszy od wody”.

Senne miasteczko weszło w XX wiek, jako osada rolnicza, w której większość zajmowała się uprawą roli, a tylko Żydzi trudnili się niewyszukanym rzemiosłem i małym handlem. Zaczął się rozwijać ruch turystyczno-krajoznawczy, wyznaczono pierwszy szlak pieszy, ustawiono planszę z mapą Gór Świętokrzyskich i otworzono schronisko turystyczne w tutejszej szkole. Powolny rozwój ruchu turystycznego zatrzymała II wojna światowa.

Podobne jak w przypadku wielu miejscowości w Górach Świętokrzyskich dla Bodzentyna był to czas terroru, rozstrzeliwań i pacyfikacji.  Jesienią 1939 r. przemaszerował tędy mjr Henryk Dobrzański „Hubal”, szybko rozwinęły się zalążki struktury zbrojnej konspiracji, a mieszkańcy Bodzentyna wstąpili w szeregi oddziałów „Jacka”, „Ponurego” czy „Grota”. Za pomoc udzielaną partyzantom zapłacili wysoką cenę. Wielu z nich nie uniknęło więzienia, a podczas egzekucji zginęło ponad 150 osób. Najstraszniejszą z nich przeprowadzono 1 VI 1943 r., kiedy jednego dnia zamordowano 39 osób. O tragedii bodzentyńskich Żydów świadczą natomiast przejmujące zapiski Dawidka Rubinowicza, osadzonego wraz rodziną w tutejszym getcie. Według niektórych są to drugie na świecie znane pamiętniki – po pamiętnikach Anny Frank – spisywane przez dziecko podczas II wojny światowej.

Świętokrzyskie Widoki, s. 63

Po wojnie zaczęli do Bodzentyna wracać turyści, ukończono znakowanie szlaku Święta Katarzyna – Bodzentyn, nakręcono tu prawie w całości film „Barwy walki” Jerzego Passendorfa, a mimo wszystko o miejscowości nad Psarka nadal pisano: „Miasteczko, którego nie ma” lub „Miasteczko, zapomniane nawet przez Boga i mapy”. Mieszkańcy w większości zasilali siłę roboczą w zakładach pracy w Kielcach, Starachowicach czy Skarżysku, a część z nich pracowała w miejscowej cegielni i tutejszej Przetwórni Owocowo-Warzywnej, która zasłynęła z produkcji tzw. „wina patykiem pisanego” nazywanego też „mózgotrzepem” lub „mamrotem”. Ale w Bodzentynie działała również Spółdzielnia „Tkactwo Świętokrzyskie”, której zawdzięczamy piękne świętokrzyskie zapaski, kilimy czy krajki, tu także zjeżdżano się na słynne w całej Polsce targi końskie. Dziś Bodzentyn ponownie jest miastem. Z roku na rok upiększany i odnawiany cieszy oczy mieszkańców i turystów, a handel zwierzętami wypiera ten bardziej dochodowy – samochodów ciężarowych.

Czy warto przyjechać do Bodzentyna? Zdecydowanie tak! Po pierwsze, aby nacieszyć oczy malowniczymi krajobrazami, łagodnymi falami pól uprawnych i wznoszących się nad miastem wzniesień, Góry Miejskiej i Psarskiej oraz szlakiem turystycznym prowadzącym przez Puszczę Jodłową do Świętej Katarzyny. Spacerować przez dwa rynki i średniowieczne, wybrukowane kocimi łbami uliczki. Odkrywać skarby ukryte w Bodzentyńskiej kolegiacie i rozbudzać wyobraźnię widokiem zamkowych ruin. Poczuć ducha historii… i wypocząć. Małomiasteczkowy układ urbanistyczny Bodzentyna z wieloma jeszcze domami – drewnianymi i murowanymi – posiadającymi sienie przejazdowe z bramami w półokrągłych wykrojach, siatka prostokątnych uliczek łączących Rynek Górny z Dolnym, pozostałości średniowiecznych murów obronnych i sztandarowe biskupie budowle przeniosą Was w czasie.

Puszcza jodłowa w okolicach Bodzentyna - piękne świętokrzyskie

Puszcza jodłowa w okolicach Bodzentyna – piękne świętokrzyskie

Zwiedzanie Bodzentyna rozpoczniemy od gotyckiego kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława Biskupa. Został on wybudowany z fundacji kardynała Zbigniewa Oleśnickiego w XV wieku, w miejscu poprzedniego kościoła ufundowanego przez biskupa Bodzantę. We wnętrzu świątyni na Waszą uwagę zasługuję renesansowy ołtarz główny wykonany w XVI wieku dla katedry wawelskiej. Zanim trafił do Bodzentyna przebył długą drogę. Z Wawelu do katedry kieleckiej, a następnie z Kielc do Bodzentyna. A wszystko to za sprawą końskiego zadu, który dominuje w centralnej części obrazu i do którego biskupi modlić się nie chcieli. Wygląda na to, że w Bodzentynie, który od wieków słynął z targów końskich nikomu to już nie przeszkadzało.

3

W świątyni zobaczycie także unikatowy gotycki tryptyk Zaśnięcie Marii z ok. 1508 roku, którego twórcą był Marcin Czarny. Malowidło, wykonane na drewnianym i złoconym podłożu, składa się z części głównej, podstawy (predelli) oraz dwóch skrzydeł bocznych. W centralnej części przedstawiono scenę Zaśnięcia NMP, którą cechuje bogactwo barw, subtelne i indywidualne oddanie rysów twarzy oraz ciekawe ujęcie szat. Na predelli umieszczono Rodzinę Marii, a na skrzydłach bocznych sceny z życia patronów świątyni.

W bodzentyńskim kościele zobaczycie także piękne obrazy z XVII i XVIII wieku, które są jednym z elementów wystroju, a także witraże w nawach bocznych, ozdobione krzyżami partyzanckimi, nawiązującymi do tradycji niepodległościowej miasteczka. Zobaczycie tu również chrzcielnicę z 1492 roku, rokokowe ołtarze i barokowe stalle oraz renesansowy nagrobek jednego z biskupów krakowskich.

20170417_142936

Po zwiedzaniu kościoła, wracamy na Rynek Górny, który stanowił serce Bodzentyna w XIV wieku. Nad odnowioną i kilka lat temu wyremontowaną płytą rynku wznosi się okazały pomnik ku czci św. Floriana. Współczesne figura została ufundowana w 1948 roku i zastąpiła pierwotną rzeźbę z początku XIX wieku, która uległa zniszczeniu w wyniku wielkiego huraganu trzy lata wcześniej. Nie ma natomiast żadnego śladu po bodzentyńskim ratuszu, który najprawdopodobniej w czasie potopu szwedzkiego strawił ogień. Z południowo-zachodniej pierzei rynku, ruszamy na dalsze zwiedzanie świętokrzyskiego miasteczka.

Do najcenniejszych zabytków Bodzentyna należy zamek biskupów krakowskich wzniesiony w drugiej połowie XIV wieku, a następnie przebudowany w XVI stuleciu z fantazją właściwą renesansowym mistrzom architektury. Do naszych czasów przetrwały malownicze ruiny trzech skrzydeł zamkowych wzniesionych na planie podkowy i otaczających wewnętrzny dziedziniec oraz pozostałości murów obronnych. Pomiędzy zamkiem, a kościołem św. Stanisława rozciągał się kiedyś wspaniały ogród włoski.

20170417_141618

Zamek został wzniesiony z cegły i polnych głazów, a także lokalnego piaskowca i dolomitów. Budowla była podpiwniczona i składała się z trzech kondygnacji (parteru i dwóch pięter). Całość pokryto dachem mansardowym z gontów modrzewiowych. Po wewnętrznej stronie zamkowej podkowy wybudowano krużganki. Najlepiej zachowało się skrzydło południowe ze wspaniałym, renesansowym portalem bramy wjazdowej. Uwagę przykuwają otwory okienne z zachowanymi od zewnątrz resztkami ozdobnej kamieniarki. Teren przylegający do zamku jest obecnie doskonałym miejscem na odpoczynek, na zielonej łące można zorganizować piknik z widokiem na malownicze ruiny, zagrać w siatkę, a dzieciaki znajdą coś dla siebie na placu zabaw poniżej zamku.

Pora na Rynek Dolny i zagrodę Czernikiewiczów należąca do Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni. To punkt etnograficzny, który jest wspaniałym przykładem architektury dawnego Bodzentyna. Zagroda została założona w 1809 roku przez Jana Czernikiewicza – zamożnego gospodarza i należała do najokazalszych w mieście. Od ponad 200 lat stoi w tym samym miejscu, a w jej skład wchodzą: budynek mieszkalny, budynki gospodarcze i wozownia, które wraz z drewnianym ogrodzeniem tworzą zamknięty czworobok. Wewnątrz zapoznacie się nie tylko z małomiasteczkową architekturą XIX i XX wieku, ale także z wyposażeniem izby mieszkalnej i budynków gospodarczych, jak: stajnia, chlew, komora, obora i wozownia. Przed chałupą, pomiędzy malwami dostrzeżecie obelisk z czerwonego piaskowca. To tu 1 VI 1943 roku znajdował się plac egzekucyjny, na którym zamordowano 39 mieszkańców Bodzentyna.

v0_XEltYWdlc1xzd2lldG9rcnp5c2tpZVxQdXN6Y3phIEpvZMWCb3dhXDEuanBn

Te kilka miejsc to dopiero początek, zachęta do odwiedzenia Bodzentyna. Samo miasteczko jest doskonałą bazą wypadową do znanych miejsc w Górach Świętokrzyskich i woj. świętokrzyskim – Świętej Katarzyny (11 km) i szlaku na Łysicę, Nowej Słupi (18 km) czy Kielc (30 km) – stolicy województwa świętokrzyskiego, które polecamy zwiedzać nocą – zapraszamy. Stąd wyruszycie na niebieski szlak pieszy do Świętej Katarzyny i dalej czerwonym na najwyższe szczyt w Górach Świętokrzyskich – Łysicę lub innym przez Wykus do Wąchocka. Wrażeń dostarczy wędrówka zielonym szlakiem turystycznym do Starachowic lub na Bukową Górę. Do Bodzentyna warto przyjechać także zimą, gdy na stoku Góry Miejskiej działa nowoczesny wyciąg narciarski. Zapewniam Was, niezależnie od pory roku Bodzentyn zachwyca i oferuje każdemu coś innego i wyjątkowego, co zostaje głęboko w pamięci, a czasem też w sercu.

Zainteresowaliśmy Was Bodzentynem i okolicami? Chętnie zaprezentujemy to piękne świętokrzyskie miasteczko i jego okolice podczas wycieczki w Góry Świętokrzyskie – szkolnej lub dla dorosłych.

Autorką tekstu jest: Jadwiga Gawior –  przewodnik świętokrzyski, pasjonat regionu świętokrzyskiego.

Podczas pisania tekstu korzystano z:

Wojtyś P., 2015, Z sercem w plecaku. Czyli wędrówki po drogach i bezdrożach Ziemi Świętokrzyskiej i Sandomierskiej. Góry Świętokrzyskie. Wokół Pasma Głównego. Łysogóry i okolice. Wyd. Graftur, Kielce: 35-87.

Wojtyś P., 2011, Z sercem w plecaku. Czyli wędrówki po drogach i bezdrożach Ziemi Świętokrzyskiej i Sandomierskiej. Góry Świętokrzyskie. Wokół Pasma Głównego. Żeromszczyzna. Wyd. Graftur, Kielce: 316-323.

Giergiel T. i in., 2016, Świętokrzyskie widoki. Kieleckie i Sandomierskie w dawnej fotografii z kolekcji Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości. Wyd. Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, Sandomierz: 60-83.

Swajdo J., 2008, Świętokrzyskie. Przewodnik. Wyd. BOSZ, Kraków: 100-101.

O autorze

Dodaj komentarz

*